Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Konserwatyści to ludzie skazani na odnoszenie spektakularnych porażek.
W świecie zawsze przegrywają ci, którzy brzydzą się wysiłkiem. Takimi ludźmi są właśnie konserwatyści.
Zauważcie Państwo, że konserwatyzm jest ideą ludzi leniwych. Właśnie to lenistwo podniesiono w konserwatyzmie do rangi priorytetu, chociaż wprost tego nikt nie powiedział.
Sama myśl wzięcia aktywnego udziału w jakimś przedsięwzięciu powoduje u konserwatysty powstanie gęsiej skórki. Dlatego tak bardzo brzydzi się jakąkolwiek rewolucją – nawet tą w obronie tradycyjnych wartości. Konserwatysta po prostu boi się, że w przypadku zwyciężenia takiej rewolucji ktoś będzie od niego oczekiwał czynu.  Dlatego ustawia się od razu na pozycjach kontrrewolucyjnych. Z tym, że tą kontrrewolucję też ktoś musi za konserwatystę zrobić bo on może jedynie trzymać kciuki za powodzenie.
W skrajnym przypadku konserwatysta jest zwolennikiem monarchii. Dorobił sobie ideologię o boskim pochodzeniu takiego systemu społeczno – politycznego zupełnie jakby Bóg angażował się w naszą ziemską politykę. Nikt nie wie, jaki system jest dla Stwórcy najmilszy a monarchia ma to do siebie, że konserwatysta nie musiałby brać odpowiedzialności za państwo, choćby podejmując raz na jakiś czas prawidłowy wybór w głosowaniu. W monarchii rządzi król i tylko on bierze na siebie odpowiedzialność za kraj i obywateli. Przeciwnie jest w demokracji, gdzie to na obywatelach ciąży największa odpowiedzialność. Ale to wymaga wysiłku którym konserwatysta się brzydzi. Dlatego z braku monarchy nieźle się odnajduje również w dyktaturze – ważne aby kto inny był odpowiedzialny i, aby konserwatysta miał wreszcie wymarzony święty spokój.
Samo uczestnictwo w jakimś przedsięwzięciu jest już dla konserwatysty niezwykłym aktem heroizmu. Dlatego, pomimo uczestniczenia w wielu politycznych ruchach (m.in. w Akcji Wyborczej Solidarność) sporej grupy konserwatystów, nigdy nie zdołali narzucić swojego światopoglądu.
Konserwatysta tęskni, jak już wcześniej napisałem za rządami monarchy, lecz jedyne co może zrobić dla powstania takiego systemu to wznieść toast za króla (którego nie ma), lub w przypływie chęci – napisać książkę. Nic więcej nie zrobi, bo mu się zwyczajnie nie chce. Owszem, słyszałem wiele ideologicznych wytłumaczeń na ten brak czynu, ale są to argumenty wymyślone tylko po to aby konserwatysta mógł się usprawiedliwić przed samym sobą. Tak więc konserwatysta wymyślił sobie, że to Najwyższy da nam wreszcie władzę która Jemu będzie miła, co pozwoli konserwatyście nie angażować się. Bo przecież nie musi tego robić – zrobi to za niego sam Bóg.
Na koniec dam taki przykład: Gdybym budował dom i potrzebował do tego ekipy to na pewno nie nająłbym konserwatysty, gdyż ten samo założenie stroju roboczego uznałby za wystarczający wysiłek. Jedyne co mógłby dla mnie zrobić to czekać aż dom wybudują mi inni.
Krzysztof Kocur